Michał Warda, czyli połowa kolektywu WhiteSmoke Studio (który tworzy z Dorotą Kaszubą), znany jest z tego, że bardzo starannie dobiera narzędzia swojej pracy. Poza sezonem ślubnym pracuje głównie we własnym studiu portretowym na warszawskiej Ochocie lub w terenie, tworząc niewielkie plany pod zdjęcia komercyjne, sesje reklamowe i wizerunkowe. Swój oświetleniowy workflow zbudował głównie w oparciu o panele LED marki Nanlite. Dlaczego postawił na światło ciągłe? Poprosiliśmy go, by podzielił się z nami swoim doświadczeniem i pokazał kilka przykładów zastosowania lamp LED w różnych sytuacjach zdjęciowych.
Jakie są zalety światła LED?
- Światło LED możemy łatwo mieszać światłem zastanym, gdy pracujemy na lokacji. Panele Nanlite pozwalają wygodnie kontrolować efekty stosowania filtrów żelowych i modyfikatorów. W przypadku paneli RGB możemy dopasować kolor bardzo precyzyjnie, dzięki czemu wszystko w scenie wygląda spójnie i naturalnie. Panele LED łatwo zaadaptujemy też do pracy w terenie – można zasilać je z gniazdka lub z baterii zewnętrznych, co eliminuje konieczność korzystania z dużych i drogich generatorów. A do tego nie grzeją się, są energooszczędne i stabilizują moc oraz temperaturę już w kilka sekund od włączenia.
- Zauważyłem, że o ile nie pracujemy z zawodowymi modelkami czy aktorami, fotografowane osoby łatwiej oswajają się ze światłem ciągłym – mogę szybciej zbudować nastrój dla intymnego portretu, który pozwala wydobyć z człowieka coś więcej.
- Pracując z różnego rodzaju modyfikatorami filmowymi – dyfuzjami i flagami – łatwiej i przede wszystkim szybciej możemy uzyskać efekty, o które nam chodzi. Szybciej dopieszczamy setup i w efekcie cała praca idzie sprawniej.
- Często kręcimy też krótkie filmy na kanały social media klientów. Oświetlając plan lampami LED, mamy już gotowy setup, możemy pracować równolegle i na tym samym sprzęcie.
Tylko jedna lampa
To zdjęcie było świecone tylko jedną lampą Nanlite Forza 500, ustawioną z lewej strony. Korzystałem z pełnej mocy przez podwójną dyfuzję (dwa arkusze dyfuzji typu grid na ramce o wymiarach 1,2x1,2 m). Flaga blokowała światło, by nie rozświetlało zbyt mocno tylnego tła. Boczne tło z prawej strony też zadziałało jak pochłaniający zbyt mocne światło czarny ekran, w studyjnym slangu nazywany „negative fill”.
Duża moc 500-tka daje bardzo dużo światła. Mimo mocno przymkniętej przysłony średnioformatowego aparatu, mocy nam nie zabrakło. Lampa ma też świetne odwzorowanie kolorów, co znacznie skraca czas spędzony na edycji.
Jedna lampa i dwie świetlówki
Chcieliśmy mieć ujęcie ładnie wyrzeźbione samym światłem i które nie będzie wymagało dalszej postprodukcji. Retusz był w przypadku tego zdjęcia naprawdę minimalny. Świeciliśmy na trzy lampy. Za głowami z góry świeciła jedna świetlówka Nanlite PavoTube 15C. Wypełnienie z prawej strony to lampa Forza 60 LED zmiękczona przez dyfuzję. Z tej samej strony, ale nie w jednej osi, ustawiłem kolejne PavoTube 15C, ale tym razem z gridem, co dało bardziej ukierunkowane światło.
Zestaw złożony z Nanlite PavoTube 15c i Forzy 60B zabieramy niemal na każde zlecenie. Dużo możliwości w małym opakowaniu.
Lindbergh na dwie lampy
To zdjęcie w „Lindberghowej” stylistyce świecone było na dwie lampy. Jedna lampa Nanlite Forza 60 świeciła z tyłu od góry na włosy, aby dać im lekki blask. Z przodu ustawiliśmy dwa V-flat’y (wysokie blendy złożone w kształt litery V), przez które świeciła Forza 500 z założonym softboksem parabolicznym, ale bez żadnych dyfuzji. Dzięki temu mieliśmy bardziej kierunkowe ostre światło, które stwarza wrażenie, że modelka oświetlona jest światłem słonecznym. Konwersja do czerni i bieli dała fajną teksturę i efekt teatralnego rysunku, na którym mi zależało.
Pracując z lampami LED, znacznie łatwiej jest kontrolować efekt, gdy oświetlamy twarz ostrym bezpośrednim światłem. Wychwytywanie niuansów i cieni ma kluczowe znaczenie dla finalnego efektu.
Nanlite Mixpanel w akcji
W tej komercyjnej sesji wykorzystałem dwa LED-y Nanlite Mixpanel, trzy świetlówki PavoTube oraz flash, wszystko pomieszane. Mixpanele na pełnej mocy ustawione były po bokach – to bardzo fajne rozwiązanie, jeśli muszę szybko rozstawić kolorowy setup na dużej mocy. Kurtynę za modelką podświetlał z każdej strony Pavo. Flesz z modyfikatorem parabolicznym tylko rozbijał cienie. Mixpanele Nanlite są jak szwajcarski scyzoryk – bardzo uniwersalne. Oferują już całkiem dużą powierzchnię świecenia, więc sprawdzają się wszędzie, gdzie muszę oświetlić kolorem całe pomieszczenie lub zasymulować zachód słońca wpadający przez drzwi. Dają mocne, ostre światło w dużym zakresie barw. Do tego zasilana jest jedną baterią V-lock, więc jest też supermobilna.
To, co jest najlepsze w lampach RGB, to niemal nieskończone możliwości kreowania nastroju sceny. Kreatywnej zabawie nie ma końca!
Jak światło poranka
To lifestyle’owe zdjęcie z sesji narzeczeńskiej dobrze pokazuje mój ulubiony podróżny setup. To połączenie lampy Nanlite Forza 60B (Bi-color) z projektorem, który w tym przypadku udaje światło słoneczne wpadające przez okno. Świeciliśmy z balkonu w bardzo pochmurny dzień, ale uzyskaliśmy efekt słonecznego poranka. W projektor wsadziliśmy nakładkę gobo, symulującą ramę okna z żaluzjami, która podkreśla wrażenie naturalności tej sceny. Dlaczego Forza 60B, a nie 60? By móc precyzyjnie ustawić cieplejszy balans bieli – tutaj około 4200 K.
Co to jest gobo?
Gobo w fotografii studyjnej to określenie na modyfikator pozwalający rzutować na scenę wzór imitujący naturalne światło przebijające się czy to przez liście drzew, czy też, jak w tym przypadku, kształt okna z żaluzjami. Gobo można wyciąć samemu z pianki plastycznej, ale Nanlite ułatwił to zadanie – korzystając z projektora podpinanego do lampy Forza 60/60B, wystarczy wsunąć jedną z wielu gotowych nakładek, by łatwo uzyskać pożądany efekt.
Okładkowy „look”
Dobry przykład światła typu beauty w sesji wizerunkowej. Chcieliśmy uzyskać bardzo świeży efekt, dlatego użyliśmy aż trzech świateł: Nanlite Forza 50-0, 300 i 60. Głównym, bardzo ostrym światłem była Forza 500 z „garnkiem” (zwykły odbłyśnik, przyp. red.), która świeciła z lewej strony, dając ten świeży „look”. Do tego Forza 300 przepuszczona przez dyfuzję i dodatkowo odbita, by wypełniać cienie. Z prawej strony przy ścianie Forza 60 tworzy efekt Rim Light – lekko odbite światło, które tylko delikatnie zarysowało się na policzku. Balans bieli był ustawiony dla wszystkich lamp na 5500 K i dał nam taki właśnie komercyjny styl. Widać też, że mamy na tyle dużą moc, by uchwycić rozwiane włosy, zachowując ich detale. To fajny setup również do filmowania.